Dziwię się, że tak mało wpisów... Byłem przekonany, że Wong Kar-Wai, mimo że pochodzi z Chin, funkcjonuje tu na podobnych prawach, co choćby Tarantino - twórcy kultowego. Ma wiele ku temu predyspozycji, zwłaszcza jego filmy z okresu 1994 - 97. Są to utwory pokazujące zagubienie i samotność ludzi w wielkim mieście, Hongkongu, ale na dobrą sprawę akcja mogłaby się rozgrywać w Warszawie czy Londynie. Dynamiczny montaż, błyskotliwość, zaskakujące rozwiązania formalne, postmodernistyczna gra z widzem, świetna ścieżka dźwiękowa - to tylko niektóre elementy jego genialnych filmów z tego okresu.
W roku 2000 nastąpił zasadniczy zwrot w twórczości Kar-Waia. "Spragnieni miłości", dzieło chyba najwybitniejsze w jego filmografii, oraz swoista kontynuacja "2046" to przede wszystkim nieśpieszny rytm narracji, kontemplacja, wyrafinowanie, estetyzm, niedomówienia, skojarzenia. Kompletnie nowa propozycja ze strony reżysera. Jedyne, co pozostaje wspólne to temat, którym niezmiennie jest samotność, niemożność nawiązania głębszej więzi emocjonalnej między ludźmi, samotność. Twórca "Happy Together" często podkreśla, że nie lubi filmów o miłości. Być może właśnie dlatego nakręcił genialnych "Spragnionych miłości", aby w końcu którąś historię miłosną polubić.
Na trwającym właśnie festiwalu w Cannes zaprezentował twórca swój najnowszy film "Jagodowe noce". I znów zaskoczenie - reżyser po raz pierwszy w karierze nakręcił film z amerykańską obsadą. Z pierwszych komentarzy - Sobolewskiego w "Wyborczej" i Kobus w "Dzienniku - można wysnuć wniosek, że Kar-Wai pozostał sobą. Niezależnym, realizującym własną, w pełni autorską wizję kina. A warto przypomnieć, że nawet wybitnym twórcom, jak Antonioni, zderzenie z kinem amerykańskim nie wyszło na dobre. Tym większe brawa dla Kar-Waia!
Uf, skoro mówisz że Jagodowe noce zbiera pozytywne recenzje to kamień spadł mi z serca. Trochę obawiałem się jak wyjdzie mu film z inną obsadą, tymbardziej, że operatorem nie jest już Christopher Doyle. Ciekawi mnie jak wyszła Wong Kar-Wai'owi współpraca z D. Khondji. Do tej pory widziałem niestety tylko dwa filmy Wong Kar-Wai'a (Chungking Express i Upadłe anioły) i zrobiły na mnie olbrzymie wrażenie, jak znajdę czas będę musiał nadrobić zaległości. Szkoda, że w Polsce tak mało jego filmów wyszło na dvd. Pozdrawiam.
Mnie pozytywne sygnały z Cannes jeszcze bardziej zaintrygowały;) Strasznie jestem ciekawy tego filmu. W Polsce rzeczywiście mało filmów Kar-Waia się ukazało, ale dobre i cztery - patrząc na ogólną sytuację na rynku dvd i tak nieźle. Np. chyba nie ma ani jednego filmu wybitnego reżysera Hasa; w Ameryce zainteresował się nim sam Scorsese jeśli mnie pamięć nie myli. A u nas, cóż, trwa zachwyt komediami romantycznymi. Choć niedawno ukazała się kolekcja Kutza, co cieszy. Ja najbardziej żałuję, że nie ma wydania "Happy Together", bo z pewnością bym zakupił. Pozdrawiam!
Na allegro czasem można spotkać "Dni szaleństwa" i "As tears go by" (nie pamiętam polskiego tytułu), ale trzeba się naszukać no i oczywiście bez polskich napisów, dobrze że są angielskie ;) Może się skuszę niebawem, niedawno zdobyłem 4-pak o którym mówisz i oczywiście nie żałuję. Ogólnie szkoda, że polski rynek dvd wygląda tak mizernie, nie dość że są spore luki to wydania są ubogie w porównaniu do zagranicznych. No cóż, mam nadzieję, że się to zmieni niebawem, a przy okazji któryś dystrybutor pokusi się o wydanie reszty filmów Wong Kar-Wai'a :) Pozdrawiam.
"Days of being wild" to usypiająco-drażniący film jak dla mnie... wzorem bohaterów mistrza WKW często spoglądałam na zegarek oglądając ten film... może dlatego, że ten zmanierowany chłopaczek momentami przypominał mi mnie samą;] A "As tears go by" w pol. tłum. "Gdy płyną łzy"... ładny film...tyle mogę napisać...nie powala, ale przyjemny w oglądaniu...no i oczywiście miłość bez "kocham cię" jak zwykle...a to pierwszy film WKW;]
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
