Udany debiut Edwarda Yanga, zdolnego tajwańskiego reżysera, który pozostawił po sobie niewiele filmów, jednak to co powstało, było kinem na poziomie. Tym razem mamy szkatułkową opowieść o losach trzech kobiet, połączonych relacjami z jednym mężczyzną. Jedną z nich jest jego była dziewczyna, drugą jego siostra, zaś trzecią jego żona. On sam zginął w tajemniczych okolicznościach. Generalnie film bardzo dobrze zrealizowany, ogląda się go dużo lżej niż wiele ówczesnych azjatyckich, artystycznych produkcji z analogicznego okresu. Być może jest to zasługa zdjęć innego debiutanta - Christophera Doyle'a, późniejszego współpracownika m.in. Kar Wai-Wonga.